że wszyscy aktorzy urodzeni w Wielkiej Brytanii (nie w USA) są najlepsi :D
To chyba zbytnie uogólnienie, w USA znalazłoby się paru znakomitych... Co nie zmienia faktu, że w swojej średniej aktorzy brytyjscy są lepsi od amerykańskich. Duża zasługa szkół aktorskich.
W sumie Nicholson albo Duvall są z USA. Ale z Wielkiej Brytanii są Fiennes albo Nighy albo też wielki Hopkins. Rzeczywiście w Wielkiej Brytanii jest więcej szkół aktorskich niż w USA. I swoją drogą bardziej wolę właśnie brytyjskich aktorów ( bo w sumie z amerykańskich tylko Nicholsona).
W USA jest więcej dobrych aktorów, pewnie dlatego, że jest większy przemysł filmowy. Z Wielkiej Brytanii mamy np. genialnego Daniela Day-Lewisa, Gary'ego Oldmana i Charlesa Chaplina, ale ze Stanów są Jack Nicholson, Robert De Niro, Leonardo DiCaprio, Al Pacino, Philip Seymour Hoffman, James Stewart, Marlon Brando, Montgomery Clift... Na każdego świetnego Brytyjczyka przypada ze czterech Amerykanów.
A Cumberbatch gra dwie ligi niżej.
No tak, zapomniałem O Seymourze Hoffmanie moim Bogu. Prawdę mówiąc ja wolę aktorów brytyjskich. Bo jednak Fiennes zagrał lepiej w Czerwonym Smoku od Levine'a w Milczeniu. Nie jest to tylko jeden przykład, myślę, że gdybym się bardziej zagłębił w świat filmowy znalazłbym więcej takich przykładów. Nawiasem mówiąc trochę źle sformułowałem swoją wypowiedź bo trochę wyolbrzymiłem.
I nie wspominaj o Day'u Lewisie bo się zdenerwuję.
Nie lubisz go? :P Rolami w "Moja lewa stopa" i "Aż poleje się krew" wpisał się na zawsze do legend kina. Obie są moim zdaniem w TOP 10 najlepszych kreacji w historii.
Prawdę mówiąc nie oglądałem obu tych filmów, ale uważam, że Day Lewis ukradł Oscara Washingtonowi za "Lot" :D
te dwie role, które wymienił kolega wyżej kasują cała filmografię Washingtona. Top 10 najlepszych ról w ogóle w historii kina. Day Lewis to jeden z najwybitniejszych aktorów wszech czasów
Sean Connery, Michael Caine, Laurence Olivier, Richard Burton, Peter O 'Toole, Jeremy Irons. Nie tak mało jest tych Brytyjczyków :)
Dokładnie, ale jego rola w Imperium Słońca jakoś niespecjalnie przypadła mi do gustu.
Z tych Usancow ktorych wymieniles :p Jeden to Grek 2 to z pochodzenia wlochow jeden Francuz i jeden Hiszpan :P
Brytyjscy aktorzy mają tę przewagę, że zazwyczaj ukończyli jakąś szkołę aktorską, mają też większe doświadczenia z teatrem. A jak jest w Hollywood każdy wie - czasami ładna buzia wystarczy, żeby przyciągać ludzi do kina.
coz, ja tam wole na przyklad analfabete Lance Henriksena nawet jesli tylko zagralby Bishopa i nic wiecej... poza tym co to za aktor brytyjski jak cale zycie spedzil i pracowal w usa?
Jeżeli chodzi o Cumberbatcha to raczej on się nie wpisuje w ten schemat. Skoro tak wolisz, ja jednak lubię aktorów którzy coś pokazują na ekranie.
on moze nie, ale 7/8 wymienianych w temacie aktorow juz tak. Cumberbatch jest po prostu srednim aktorem, a Lance aktorem sie urodzil.
Zgadzam się w 100%. Jasne, że Ameryka ma wielkich aktorów, ale na co chciałabym zwrócić uwagę- w Wielkiej Brytanii nawet aktorzy młodego pokolenia już dają z siebie wszystko i bardzo dobrze (jak na swój wiek i dorobek) wypadają w filmach, natomiast w Ameryce ci młodsi to często drewno (oczywiście zdarzają się wyjątki).
Osobiście kocham praktycznie wszystkich brytyjskich aktorów, i tych młodszych, i tych starszych.
Rzecz jasna Benedict Cumberbatch, jak i Martin Freeman, wspomniani wyżej Ralph Fiennes i Gary Oldman, niewspomniany a równie świetny i wart uwagi Alan Rickman, Richard Armitage, przezabawny Rowan Atkinson, mój ulubieniec Ben Barnes, Sean Bean, Ian McKellen i wiele, wiele innych :) Wymieniłam tylko moich ulubionych :p
Wymieniliście kilku spośród dosyć długiej listy brytyjskich aktorów, którzy są świetni. Na pierwszym miejscu tej listy króluje Christopher Lee. :) A oprócz niego i wyżej wymienionych: Roger Moore, Liam Neeson, Malcolm McDowell, Paul Bettany, Pete Postlethwaite, Guy Pearce, Ray Winston oraz reszta obsady Robina z Sherwood, Kenneth Branagh, Ewan McGregor, Rufus Sewell, Robert Carlyle, Brendan Gleeson, James Purefoy, Tom Hiddleston, Ben Kingsley, Sean Pertwee, no i David Bowie. :D Kobiety też mają utalentowane, i ładne, : Emily Watson, Helena Bonham Carter, Helen Mirren, Keira Knightley. Jak na rozmiary i ilość ludności w obu państwach, to wysepka wygrywa. :P Czego by o UK nie mówić, aktorów mają pierwszorzędnych. :D (Zdarzają się wyjątki, ale to nie psuje ogółu.)
Tak jak Pearl wymieniłam aktorów, których sobie cenię, pomijając tych z moich faworytów, których już wyliczyliście, jak DDLewis, Fiennes, Oldman, Irons, Rickman, McKellen, Connery czy Caine. :) I zgadzam się z jej wypowiedzią o młodych amerykańskich gwiazdkach, które często tylko ładne są, bo starsi trzymają wyższy poziom, tak jak wymieniani wcześniej, czy Clint, który jest świetny, a jego syn to Pinokio. ;)
absolutnie się zgadzam- poza tym aktorzy i aktorki brytyjskie mają w większości naturalne WŁASNE twarze, zęby i zmarszczki, aktorki po 40stce nie udaja nastolatek, są przez to bardziej wiarygodni w swoich rolach